- Wreszcie wróciła. - szepnął jeden do drugiego shinobi, wciąż mając utkwione swe wzroki na dziewczynie.
Ona nie zwracała na to najmniejszej uwagi, gdyż była myślami, gdzie indziej. Wracała wraz z Mistrzem Masaru uliczkami, które rozgałęziały się na każdym kroku. Nic nie radowało serca tak bardzo jak sam fakt, że w końcu wróciła do swojej rodzinnej wioski. Cały czas rozmyślała nad tym czy tak naprawdę przyjaciele się za nią stęsknili. Od razu przypomniała sobie egzaminy na chūnina. W końcu z rozmyśleń wyrwał ją donośny głos Mistrza.
- Czy mi się wydaje, czy właśnie pochłonął Cię Twój umysł? - spytał Masaru kierując ku niej swój nieodgadniony wzrok.
- Masz rację Masaru-sensei. Przypominam sobie moją przeszłość, a mianowicie to czas, w którym uczyłam się podstawowych rzeczy jako shinobi. - odpowiedziała mu skupiając się na drodze niż na badaniu wzrokiem starego Mistrza z Iwagakure.
- Hmm... Przypominam sobie jak byłem w Twoim wieku. Także bardzo lubiłem robić różne psikusy i to nieraz podpadając, ale warto było. Przynajmniej ja miałem z tego uciechę.
- Nie bałeś się w ogóle konsekwencji swoich wyczynów? - mimowolnie skierowała na niego wzrok.
- Nie, ponieważ zawsze wiedziałem, że i tak nie narzucą mi zbytnio jakiejś ciężkiej kary. W końcu... byłem tylko dzieckiem. - uśmiechnął się do swojej uczennicy.
- Racja Masaru-sensei. Jesteś dla mnie wielkim autorytetem. - jej kąciki ust uniosły się lekko ku górze.
Dalszą drogę przeszli w zupełnej ciszy. Nie mieli już po co wymienić chociażby jednego słowa, gdyż nie za bardzo znali tematy, na które mogliby wspólnie podyskutować, ale mimo wszystko i tak bardzo się do siebie przywiązali. Mistrz z Iwagakure, aż przystanął ze zdumienia, a zdezorientowana Kazumi zwróciła w jego stronę swój zaciekawiony wzrok.
- Coś się stało sensei? - spytała prawie bezgłośnie.
- Nie miałem pojęcia, że aż tak wcześnie wrócą. O wiele wcześniej niż my. - mruknął utrzymując wzrok wciąż na jednym punkcie.
- Ale kto? - spytała tracąc powoli cierpliwość.
- Ależ bezsensowne pytanie. - prychnął. - Naruto i Jiraiya oczywiście. - dodał po chwili z szerokim uśmiechem.
- Naruto-kun... - szepnęła po czym się delikatnie uśmiechnęła. - Chodźmy do nich. Musimy się z nimi przywitać. - odparła na co Misaru tylko przytaknął głową.
Cała dwójka spokojnie podeszła do nich. Ci nawet nie wiedząc o obecności dopiero co przybyłych Kazumi i Mistrza byli bardziej skoncentrował na sobie niż na tym co działo się wokół nich. Nagle Naruto wbiegł na samą górę jakiegoś słupa. Od razu było widać, że rzeczywiście musiał solidnie trenować.
- Nareszcie. Naruto Uzumaki powrócił! - krzyknął blondyn jakby sam do siebie.
- Ten chłopak przechodzi samego siebie. - mruknął do siebie Zboczony Pustelnik uśmiechając się pod nosem.
- Jiraiya, a Ty jak zwykle nie posiadasz wyczucia czasu. - zaśmiał się Misaru.
- Hę? - nagle spojrzał w stronę dobrze znanych mu twarzy. - Misaru! Kazumi! Naprawdę dobrze was widzieć.
- Witaj Mistrzu Jiraiya. - przywitała się młoda Uchiha.
- Witaj stary przyjacielu. - Mistrz Misaru poklepał Zboczonego Pustelnika po plecach.
- Coś się wam to przedłużyło. - rzekł Jiraiya.
- Nie moja wina, że napadli nas jacyś niewyrafinowani shinobi.
- Nie musisz się już tłumaczyć. Nie chcę słuchać Twojej niekończącej się gadaniny.
- A Ty jak zwykle swoje. Uparty zboczeniec. - mruknął z wyrzutem.
- Nie jestem zboczeńcem... Tylko super zboczeńcem! - krzyknął triumfalnie.
- Ja już z nim nie mogę. - Misaru zakrył twarz swoją dłonią.
- Dorośli i ich problemy. - westchnęła zrezygnowana Kazumi po czym spojrzała na niebieskookiego, który wciąż nie zwrócił uwagi na to że jego stara przyjaciółka wróciła.
- Naruto! - krzyknęła w stronę chłopaka, lecz ten wyraźnie nie usłyszał, więc postanowiła spróbować ponownie. - Naruto! Ty głucholcu! Jestem tu na dole! - zaśmiała się cicho wypowiadając przedostatnie zdanie.
- Hę? - zdezorientowany Naruto spojrzał w stronę nawoływania go po imieniu.
- Zejdź jeśli możesz! - krzyknęła ponownie, a chłopak zrobił posłusznie to o co prosiła zeskakując z góry, skupiając w swoich stopach chakrę i lądując bez żadnego szwanku na ziemi.
- Kazumi-chan! Dobrze Cię widzieć. - uśmiechnął się do dziewczyny.
- Wow... Dałabym głowę, że byłam nieco wyższa od Ciebie, a teraz to jestem od Ciebie niższa o dobre 5-6 cm.
- Serio? Nie zauważyłem. - Uzumaki porównał swój jak i jej wzrost. - Rzeczywiście.
- Coś mi się zdaje, że Kurama maczał w tym palce. - zaśmiała się
- Chyba tak. - przyznał niepewny. - Widzę, że masz nowe... szaty.
- Tak. Mój stary uniform podarł się gdy uczyłam się techniki wymyślonej przez Minato-sama, czyli Rasengana. Muszę przyznać, że Twój... - nagle Kazumi zdała sobie z czegoś sprawę, przecież niewolno było mówić o tej prawdzie Naruto, widać było, że Misaru oraz Jiraiya odetchnęli z ulga.
- Eh... Dobra. Udało Ci się? - spytał po chwili zdezorientowany.
- Oczywiście, chociaż nie było łatwo.
- Udało Ci się gdyż wykazałaś się wielką determinacją. To jedna z najmocniejszych cech klanu Uchiha. - odezwał się po chwili Misaru.
- Taki też był Sasuke. - szepnął po chwili załamny Naruto. - I pomyśleć, że tak łatwo straciłem przyjaciela. - nagle zacisnął dłonie w pięści.
- Sasuke-kun? - spytała zdziwiona. - Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie jakbym go bardzo znała od jakiegoś czasu, tylko dlaczego?
- Tego raczej nikt nie wie. - odezwał się po chwili Jiraiya.
- Mniejsza o to. - nagle Kazumi przypomniała sobie o upominku, który miała podarować swojemu przyjacielowi. - Mam coś dla Ciebie Naruto.
- Co takiego? - spytał zaciekawiony, dziewczyna zagwizdała, a koło niej znalazła się młoda różowa lisiczka.
- To jest Konkon. Dostałam ją od lisów z którymi mam podpisaną umowę. Widząc ją od razu pomyślałam o Tobie, więc postanowiłam, że demoniczny lis powinien mieć jakąś towarzyszkę. Ona jest akurat w sam raz dla Ciebie. - wzięła lisiczkę na ręce i podała ją zdziwionemu Uzumakiemu.
- W-wow... No wiesz. Jest mi tak teraz niezręcznie, bo ja nie mam nic dla Ciebie z tego też powodu jest mi głupio. Odwdzięczę Ci się obiecuję. - powiedział zakłopotany blondyn.
- Przestań Naruto. Mi wystarczy tylko to że tu jesteś. - uśmiechnęła się zachęcająco.
- Kazumi-chan. Bardzo Ci dziękuję. Bądź pewna, że dobrze się nią zaopiekuje. - niebieskooki po chwili się uśmiechnął.
- Gołąbki, co? - zaśmiał się Zboczony Pustelnik. - Widzę, że coś się tu święci. Naruto nie zmarnuj takiej szansy. Masz w końcu swoją wymarzoną okazję.
- Że co?! - ryknął z furią Naruto, ale na jego policzkach wykwitły rumieńce, z resztą Kazumi była nie lepsza, bo i na jej policzkach także zakwitły.
- Nie bulwersuj się. Po prostu nie spapraj tej sprawy.
- Ugh... Ja Ciebie nie rozumiem! - krzyknął blondyn, a czarnooka się tylko zaśmiała, nagle jej uwagę przykuły pewne osoby.
- Sakura-chan! - uśmiechnęła się pod nosem.
Różowowłosa szybko podeszła do towarzystwa. Towarzyszyła jej trójka młodych geninów.
- Kazumi-chan?! Naruto-kun?! Jak się cieszę, że was widzę. - Sakura była wniebowzięta.
- Ach... Sakura-chan. - niebieskooki uśmiechnął się pod nosem.
- Miło wiedzieć, że w końcu wróciliście. - przyznała zielonooka.
- Naruto-kun! - nagle usłyszałam głos jednego z geninów.
- Konohamaru-kun. - zwrócił się w jego stronę Naruto, a ten nagle użył Oiroke no Jutsu, Konohamaru zamienił się w piękną i gołą dziewczynę na co Jiraiya oraz Sakura zareagowali komicznie.
Młody genin w końcu wrócił do swojej normalnej formy, zaś Naruto tylko się zaśmiał. Konohamaru nie ukrywał zdziwienia. Niebieskooki zaczął wygłaszać swoją "dojrzałą" przemowę, którą zaimponował Kazumi jak i Sakurze.
- "Naruto Ty naprawdę dojrzałeś". - pomyślała młoda Uchiha.
Uzumaki później jeszcze wpadł w nieoczekiwaną furię i zrobił coś przez co Sakura się widocznie wkurzyła. Podeszła do niebieskookiego i przyłożyła dość mocno z pięści Naruto, że ten odleciał na pewną odległość. Młodzi genini tak się przestraszyli zachowaniem Sakury, że samowolnie przytulili się do Jiraiyi. W końcu Kazumi, Naruto, Sakura oraz Zboczony Pustelnik wybrali się do budynku administracyjnego, gdzie czekała już na nich Tsunade.
- Dobrze, że już jesteście. - powiedziała z uśmiechem Piąta Hokage.
- Tsunade-sama. - odezwała się Kazumi. - Nie zmieniła się pani. - również się uśmiechnęła.
- A Ty jak najbardziej Kazumi-chan. Mam dla was pewną nowinę. Zmierzycie się z pewną osobą.
Nagle w tej samej chwili było słychać pukanie do drzwi.
- Proszę. - odezwała się Hokage.
W końcu ich oczom ukazały się dobrze znane im twarze.
- Shikamaru-kun! Temari-chan! Patrzcie kto wrócił! - powiedziała Sakura pokazując na Kazumi oraz Naruto.
- Czy to możliwe?! - spytał zdziwiony Shikamaru. - Naruto-kun! Kazumi-chan!
Cała dwójka podeszła do Nary.
- Hej Shikamaru. - odezwała się Kazumi.
- Co tam słychać? - spytał Naruto.
- Dobrze, ale widzę, że się zmieniłeś.
- Tak i to na lepsze. - uśmiechnął się blondyn.
- Nie. On wcale się nie zmienił. - rzekła Sakura.
- Sakura-chan. - mruknął Naruto, a wszyscy się zaczęli śmiać.
- A więc to Ty jesteś naszym przeciwnikiem, co Shikamaru? - przerwał nagle Naruto.
- Nie ja tu przyszedłem w innej sprawie. - odpowiedział.
- To może Ty tajemniczo dziewczyna? - spytał niebieskooki Temari.
- Chciałbyś głąbie. - burknęła.
- Wasz przeciwnik nie jest tu. - rzekła Tsunade, wszyscy zdumieni spojrzeli w jej stronę. - On jest tam. - wskazała w lewą stronę, czyli tam gdzie były okna.
Naruto i Kazumi podeszli tam, lecz Sakura wciąż wstała w jednym miejscu. Uzumaki otworzył okno, a młoda Uchiha podeszła do niego i również wychyliła głowę przez nie. W końcu na balustradzie zauważyli dobrze znaną im osobę.
- Wyrośliście. - rzekł donośnym głosem posiadacz Sharingana. - Witajcie. - dodał po chwili.
- Mistrz Kakashi! - niebieskooki i czarnooka powiedzieli razem, radosnym chórem.
- W ogóle się nie zmieniłeś. - rzekł Naruto wyskakując przez okno i podchodząc do Kakashiego. - O i mam coś dla Ciebie. - blondyn wyciągnął z tylnej kabury zieloną książkę, jest to trzecia część noweli serii Icha Icha autorstwa Jiraiyi. - Miałem Ci to dać.
- Nie mam pojęcia jak takie książki mogą cieszyć. - rzuciła Kazumi i odeszła od okna podchodząc do biurka Hokage.
Nagle Kakashi oraz Naruto podeszli do okna. Białowłosy oparł się na chwilę o jej framugę, zaś blondyn przeskoczył przez nie wchodząc do środka.
- Ty także wyrosłaś Sakura. - rzekł Hatake.
- Dziękuję Kakashi. - uśmiechnęła się.
Posiadacz Sharingana wskoczyła na framugę okna utrzymując się bez problemu na niej. Kazumi podeszła do Sakury i Naruto.
- Naruto-kun, Kazumi-chan, Sakura-chan. - spojrzał na całą trójkę. - Będę z wami walczył.
- Z naszą całą trójką? - spytał zdziwiony Naruto.
- Wszyscy ciężko trenowaliście. Będziecie walczyć z Kakashim, ponieważ musicie sprawdzić swoje umiejętności czy są one wystarczające, ale też dlatego by zobaczyć jak bardzo staliście się lepsi dzięki tym treningom.
- Hmph... Coś przeczuwam, że to będzie dość ostra walka. - oznajmiła Kazumi.
- Masz rację. - przyznał Kakashi. - Widzimy się przy siatkach. Skojarzycie teren, gdzie jest odgradzany z lasem.
- No ja nie za bardzo. - burknęła.
- Naruto i Sakura Cię zaprowadzą. - rzekł z uśmiechem.
W końcu Mistrz się z nimi pożegnał i znikł w kłębach dymu. Kazumi wyjrzała przez okno. W końcu po chwili wszyscy wszyli. Kazumi trzymała się teraz Sakury, gdyż Naruto poszedł w swoją stronę. Obie po pewnym czasie razem poszły pod wyznaczone miejsce, a potem doszedł Naruto. Czekali tak jakieś 15 minut.
- Gdzie ten Kakashi-sensei?! - mruknął oburzony niebieskooki.
- Poczekaj cierpliwie. Przecież wiesz jak lubi się spóźniać. - rzekła obojętnie Kazumi.
- Wiem, wiem, ale coś za długo to trwa.
Czekali jeszcze chwilę, aż w końcu pojawił się ich Sensei. Poszli w bardzo dobrze znane im miejsce i od razu wszystkim tam obecnym wróciły wspomnienia. Kakashi powiedział, że ich zadanie będzie zdobyć dwa dzwoneczki, które kiedyś tak samo próbowali zdobyć, lecz bezskutecznie. Tym razem trójka shinobi dała z siebie wszystko.
___________
- Udało nam się! - krzyknął Naruto.
- To był dobry plan. - zaśmiała się Sakura.
- Dobrze pomyślałeś Naruto, by powiedzieć Kakashiemu zakończenie Icha Icha 3. Kakashi był tak rozkojarzony, że nie zauważył kiedy to my tym sposobem zabraliśmy mu dzwoneczki.
- Hah... Mówiłem. - zaśmiał się.
Ich radość nietrwała długo, gdyż doszła do nich straszliwa wiadomość. Wszyscy szybko zjawili się w budynku administracyjnym, gdyż Tsunade ich wezwała.
- Co się stało?? - spytała zaniepokojona Sakura.
- Gaara... Został porwany. - odpowiedziała Czcigodna Hokage.
- Że co?! - wrzasnął Naruto.
- Przykro mi.
- Ale jak?!
- To sprawka Akatsuki. - powiedziała Kazumi.
- To sprawka Akatsuki. - powiedziała Kazumi.
Wszyscy zaskoczeni skierowali w jej stronę swoje oczy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że podobał wam się mój pierwszy rozdział :)
Został on napisany jak widać w pośpiechu, a dlaczego? Bo chciałam jak najszybciej go skończyć przynajmniej przed północą. Cieszę się że go w ogóle napisałam. Przepraszam, że nie napisałam tego jak ciężko musieli się wysilić bohaterowie tego opowiadani, by w ogóle zdobyć dzwonki. Obiecuję, że opiszę tą walkę, gdy Kazumi będzie wspominała, a jak tego nie zrobię to proszę mnie upomnieć.
Pozdrowienia od Mitarashi-sama!
